…w jednej anty-wampirowej zupie :)
Brzmi ryzykownie, ale bez obaw! Czosnek upieczony w piekarniku traci swoją ostrość – pozostaje aromat i słodki smak. Zupa jesienno-zimowa, w sam raz na taką niezdecydowaną porę roku :)
…w jednej anty-wampirowej zupie :)
Brzmi ryzykownie, ale bez obaw! Czosnek upieczony w piekarniku traci swoją ostrość – pozostaje aromat i słodki smak. Zupa jesienno-zimowa, w sam raz na taką niezdecydowaną porę roku :)
Nadal nie mogę się zdobyć na pieczenie chleba na zakwasie. Dbanie o coś tak pieczołowicie, dokarmianie i trzymanie w odpowiedniej temperaturze wydaje się być odpowiedzialnością, na którą nie jestem gotowa ;)
W związku z tym trzymam się metody bez wyrabiania i piekę chleb w garnku – tak jak w pierwszym wpisie w tym blogu. Tym razem chleb w kolorze jesiennym, z orzechami włoskimi, akurat na listopadową aurę…
Dzięki facebookowej grupie wymieniającej ważne informacje na temat rynku spożywczego w Krakowie, weszłam w posiadanie 10 sporych karczochów prosto z pola. Wspominając studenckie czasy we Francji, postanowiłam po prostu ugotować – najprościej, dla mnie najlepiej :)
Sezon brukselkowy trwa. Już jako dziecko nie dałam sobie wmówić, że brukselka jest „fe” i jadam ją ze smakiem od zawsze, a od zeszłego roku odkryciem jest brukselka pieczona w piekarniku. Dzięki czemu jest jędrna i fantastycznie zielona!
Poza tym, powodowana niezdrową fascynacją świeżą kolendrą nakupiłam jej hurtowe ilości (u uroczego Pana od ziół pod Halą). Doskonale nadała się do świeżego, lekko limonkowego dressingu, który świetnie komponował się z brukselkami. I oczywiście z żeberkami, które towarzyszyły całej tej zielonej kompozycji. Bo my mięsożerni jesteśmy :)